DORIAN PIK - kandydat do Rady Miejskiej w Kolbuszowej
dorianpik - Felietony
 
Dorian Pik
Kontakt
Rozmowa o samorządzie
Felietony
Galeria
   
 
Żłobki dla samorządów - Dorian Pik dla Korso

Jestem ze wszech miar zadowolony z założeń do ustawy o formach opieki
nad dziećmi do lat trzech. Bardzo dobrze, że to gminy będą mogły mieć
swoje jednostki budżetowe w postaci żłobków. Jeszcze lepiej, że będą
mogły się tym zająć organizacje pozarządowe. Gwarantuje to moim zdaniem
zdecydowanie lepszą jakość usług, a co za tym idzie - komfort dla
spędzających tam bardzo ważny czas w swoim życiu dziatew. Zatrudnienie
dziennego opiekuna w domu jest również bardzo dobrym rozwiązaniem.
Opiekun dzienny będzie sprawować opiekę nad dziećmi od 20. tygodnia do
trzech lat w swoim prywatnym domu lub mieszkaniu. To okazja dla
rodziców, których nie stać na zatrudnienie niani na wyłączność. Będą się
mogli skrzyknąć w kilka rodzin i zlecić opiekę nad dzieckiem np.
sąsiadce. Warunek: będzie się zajmowała maksymalnie pięciorgiem dzieci,
w tym najwyżej dwójką własnych. Takiego "opiekuna dziennego" zatrudni
gmina na umowę-zlecenie, zapłacą za jego pracę rodzice, ale państwo
poniesie koszty ubezpieczenia emerytalnego i zdrowotnego. Najważniejsze
jest to, by młode matki mogły wyjść z domu, aby zarobić na przyszłość
swoich pociech. Nie od dziś twierdzę, że gmina Kolbuszowa powinna
posiadać żłobek. To temat wielokrotnie powracający na wokandę Rady
Miejskiej, jednak jak dotąd bez echa. Mam nadzieję, że nowe możliwości
określone w nowej ustawie zdecydowanie ułatwią decyzję władzom i nie
usłyszymy więcej buńczucznego markotania o tym, że zaostrzone przepisy o
żłobkach wprowadzają wiele zakłopotoania. Wymogi będą nieco złagodzone.
Uważam, że wszystkie gminy z powiatu kolbuszowskiego powinny na tym
skorzystać. A jeśli tak się stanie, to ponad wszelką wątpliwość -
skorzystają mieszkańcy.

O lekach za złotówkę -  Dorian Pik dla Korso

Coraz częściej spotykamy się z sytuacjami, w której pacjent idąc do
apteki kupuje lek za złotówkę, grosz lub otrzymuje go kompletnie za
darmo. Co więcej, leki w takiej cenie nie są dostępne dla wszystkich,
bowiem ten rodzaj promocji jest spotykany tylko w niektórych aptekach.
Nie wszyscy pacjenci rozumieją na jakich zasadach te działania się
odbywają, choć chętnie kupują leki w promocyjnych cenach. Prowadzi to do
pewnych nieporozumień, część pacjentów sądzi, że takie ceny powinny być
we wszystkich aptekach, co prowadzi ich do wniosku, że część farmaceutów
ich oszukuje, próbując uzyskać dodatkowy zarobek na chorych ludziach.
Nic bardziej mylnego. Aby móc zaoferować tak niską cenę apteka musi taki
lek dotować. Nie oznacza to oczywiście, że właściciele tracą. W dłuższym
okresie czasu pozwala im to na uzyskanie dodatkowych klientów, którzy
wszystkie leki (nie tylko te w promocyjnej cenie) będą kupować w tej
aptece. Takie praktyki mogą doprowadzić do wyeliminowania konkurencji, a
co za tym idzie - mogą zmniejszyć dostępność do leków. Ponadto, gdy
konkurencja zostanie wyeliminowana, istnieje ryzyko, że promocje skończą
się. Ministerstwo ma zamiar zmienić tą sytuację. Zmiany mają doprowadzić
do ustalenia urzędowych cen leków refundowanych (byłyby one negocjowane
z koncernami), a marże aptek i hurtowni miałyby być sztywne. Skutkiem
tych zmian miałoby być ograniczenie wydatków NFZ na refundację leków, a
co za tym idzie istnieją obawy, że ucierpią pacjenci. Pomysł
ministerstwa na pewno nie jest złotym środkiem i należałoby szukać
precyzniejszego rozwiązania tak aby mieć stuprocentową pewność, że nie
ucierpi podmiot sprawy, czyli pacjent.

O kobietach w samorządzie - Dorian Pik dla Korso

Ponad wszelką wątpliwość uważam, że szczególnie w samorządach powinno
być więcej kobiet. Wystarczy spojrzeć na kończącą się już kadencję Rady
Miejskiej w Kolbuszowej. Pomnikowym wręcz przykładem są działania radnej
Aldony Napieracz. To radna, młody samorządowiec i jeszcze młodsza matka,
w pełni zdeterminowana, przygotowała od początku do końca profilaktyczny
program szczepień przeciw pneumokokom, a później przekonała o jego
słuszności całą Radę i Burmistrza. Żaden z mężczyzn nawet nie wpadłby na
taki pomysł. To właśnie kobiety lepiej rozumieją sprawy dotyczące
rodzicielstwa i wszelakich potrzeb ich pociech. Sektor zadań własnych
samorządu dotyczy różnych obszarów i z całą pewnością szereg z nich
lepiej pojmowany jest przez kobiety. Mamy też doskonały przykład kobiety
- menedżera w sąsiedniej gminie. Myślę, że zapału, prężności działania i
odwagi pani wójt mogliby pozazdrościć samorządowcy nie tylko z powiatu
kolbuszowskiego. Mam jednak smutną obawę, że w zbliżającej się kadencji
w naszych radach nie zasiądzie więcej kobiet. To zjawisko daje się
zauważyć już teraz, podczas formowania przez nas list kandydatów.
Zdecydowanie łatwiej przekonać do kandydowania mężczyznę niż kobietę.
Zatem pierwsza selekcja następuje już przed wyborami. No, chyba, że
wszystkie uprawnione do głosowania panie, solidarnie zagłosują za
koleżankami. Wtedy będziemy mogli zaobserwować nieco inną sytuację, choć
mówiąc szczerze - ja w to nie wierzę.. A szkoda.

Ściupka na szpital - Dorian Pik dla Korso

Nie wyobrażam sobie powiatu kolbuszowskiego bez szpitala. Każdy kto nie
chce jemu pomóc, szkodzi sobie sam. Nie od dzisiaj wiemy, że
kolbuszowski szpital boryka się z problemami. Tak zwana "zrzutka" dla
tej instytucji na pewno byłaby rozsądnym rozwiązaniem, choć nie mam
pewności, czy pozwoliłaby rozwiązać wszelkie problemy tej placówki i tym
samym - czy wystarczyłoby na utrzymanie nierentownej porodówki. Uważam,
że wygospodorowanie np. 50 tysięcy złotych w budżecie każdej z gmin, nie
nadszarpnęłoby w żaden sposób ich finansów, a mogłoby się stać
rzeczywistym wsparciem dla szpitala, na którym wszystkim nam powinno
ponad wszelką miarę zależeć. Bezpieczeństwo i zdrowie obywateli powinno
być najważniejszym priorytetem każdego wójta, burmistrza czy każdej
rady. Wszystkim nam powinno zależeć, aby matki z powiatu kolbuszowskiego
w przyzwoitych warunkach mogły bezpiecznie rodzić dzieci. Każdy wójt i
każda rada w tej trudnej sytuacji szpitali w Polsce, powinny pójść na
ratunek naszemu szpitalowi. Myślę, że wszyscy mieszkańcy winni być
zgodni, że część daniny jaką oddają w postaci różnorakich podatków,
powinna trafiać do kolbuszowskiego szpitala, przynajmniej w tym okresie
przejściowym. Pomysł radnego Romaniuka jest zatem trafny. Doskonale
zdaję sobie sprawę, że w interesie Mielca i Rzeszowa jest to, aby w
Kolbuszowej nie było szpitala, ale ja i spora część moich kolegów
radnych nie dopuszcza takiej myśli, bo szpital w Kolbuszowej musi być..

Nasze szkoły - Dorian Pik dla Korso

Ponad wszelką wątpliwość uważam, że posiadanie bazy dydaktycznej o
wysokich standardach, jest najsilniejszym magnesem, który może
przyciągnąć ucznia do szkoły. Przynajmniej w tej materii nie możemy
narzekać na szkoły ponadgimnazjalne w powiecie kolbuszowskim. W
ostatnich latach szczególnie ogrom prac wykonano w Zespole Szkół
Technicznych. Z budynku, po którym strach było chodzić (z różnych
powodów), w którym zapach był nieprzyjemny niemalże w każdym miejscu, a
ściany, szkolne ławy i krzesła przypominały te po przejściu tornado Dust
Devil, doczekaliśmy się obiektu na miarę XXI wieku. Warto jeszcze dodać,
że uczęszczająca tam młodzież, chodzi jak na szpilkach. I dobrze. Zatem,
z pełnym przekonaniem można powiedzieć, że na bazę dydaktyczną w naszych
szkołach nie możemy narzekać. Jedyne, o czym moglibyśmy jeszcze
pomarzyć, to boiska sportowe przy każdym obiekcie, najlepiej ze sztuczną
nawierzchnią, bo pod tym względem bywa krucho. Na pewno stypendia dla
najzdolniejszych gimnazjalistów byłyby bodźcem zachęcającym uczniów do
nauki w murach kolbuszowskich szkół. Nie uda się jednak przyciągnąć
pewnego odsetka młodzieży, której z różnych względów rodzice wybierają
przyszłość. Nader często powód bywa prozaiczny. Nauczyciele nie chcą, by
ich pociechy uczyły się tutaj, aby uniknąć w przyszłości czczego gadania
o znajomościach w szkole. Podobnie bywa z dziećmi posłów, burmistrzów,
radnych, lekarzy, adwokatów i innych osób, o których często (i
niepotrzebnie) myśli się, że są to tzw. persony.

Zboża łan - Dorian Pik dla Korso

Dzisiejsze dożynki mają zupełnie inny charakter niż te
30-40 lat temu, ale nie w wymiarze obrzędowym, jeno ze względu na zmianę
sposobu pracy na roli. Uczestnikom dożynek, tego młodszego pokolenia
warto przypomnieć, że charakter żniw współczesnych nijak się ma do tych
pamiętanych przez pokolenie ich rodziców. To tylko 30-40 lat wcześniej,
ale niewyobrażalny postęp w nauce i technice zmienił charakter pracy
rolników. Dawniej żniwiarze … rodzinnie, po sąsiedzku na 3 – 4 kosy
kładli łany zbóż, kiedy od świtu do nocy, schylone w pół, ich żony,
matki podbierały zboże a ich dzieci ledwie nadążały podkładać powrósła i
wiązać snopki. Później, kiedy już nie czuli rąk trzeba było to wszystko
postawić w kopki, często już po zachodzie słońca albo dopiero rano, bo
trzeba było zdążyć na obrządek. A dziś? Na polu trudno ujrzeć żniwiarzy,
słyszymy tylko odgłos motorów potężnych kombajnów na zmianę z miarowym
stukotem zbierających słomę pras. To dzisiejsze współczesne żniwa. Ale
czy ten postęp daje rolnikowi więcej wytchnienia? Czy ma on więcej czasu
dla siebie i dla bliźniego? Nic bardziej mylnego, wszyscy galopują w
pośpiechu. Dlatego też dożynki jako gminne święto plonów i święto
wszystkich pracujących na roli i na rzecz rolnictwa, mają dzień
należnego im wytchnienia i podzięki za całoroczny trud. To święto
plonów, nawiązujące do tradycji. To nic, że kombajn zamienił człowieka,
bo zamienił go tylko pośrednio. Ktoś tym kombajnem musi kierować.
Dlatego gorąco namawiam, przybądźcie licznie na to święto, bądźcie sobie
przyjaźni, serdeczni i weseli.

Kapslowe, gminy i piłka kopana - Dorian Pik dla Korso

Jestem w pełni przekonany, że nasze gminy dobrze wykorzystują
"kapslowe". Ustawodawca zabrania gminom dotowania klubów sportowych,
możliwe jest to jedynie z dochodu z opłaty na sprzedaż alkoholu. Innymi
słowy - są to pieniądze "znaczone", a więc ich wydawanie ma zawężone i
sprecyzowane pole. Krzewienie sportu, zorganizowanie czasu wolnego
dzieciom, młodzieży czy nawet dorosłym, to najlepszy sposób na
odciągnięcie uwagi od groźnych pokus; związanych ze spożywaniem alkoholu
i narkotyków. Przy tym w rządzie nikt nie zdaje sobie sprawy z tego jak
kosztowne jest utrzymanie klubu nawet w najniższej klasie rozgrywkowej.
Nikt nie uwierzyłby w to, że ogromny procent pieniędzy, którymi
dysponują kluby, trafia do kasy Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Traumatycznym absurdem jest fakt, że nawet małe kluby poza transferem
międzyklubowym, muszą każdorazowo dokonać opłaty transferowej w
wojewódzkim oddziale PZPNu, a kwoty są tu horrendalne. Zarejestrowanie
jednego zawodnika w klasie okręgowej, który zmienił barwy, kosztuje klub
jednorazowo 400 zł. Każdy kto interesuje się futbolem wie, że w ciągu
roku w zespołach dochodzi do naturalnych zmian, przeszeregowań, gdzie na
niskim szczeblu kluby nie zarabiają wcale - zarabia PZPN. To skandal i rozbój w biały dzień. Rozumiem trudną sytuację klubów sportowych i uważam, że
przeznaczanie "kapslowego" na krzewienie kultury fizycznej i sportu jest
pomysłem trafionym, bo w przypadku uzależnień najlepsza jest
profilaktyka. Szkoda tylko, że 30% z tych pieniędzy musimy oddawać na
samouznaniowe premie bandy pseudodziałaczy, miast na buty sportowe,
posiłek i wodę mineralną dla najmłodszych sportowców.
 
Dzisiaj stronę odwiedziło już 3 odwiedzający (5 wejścia) tutaj!
Nie mam pomysłu na hasło - mam pomysł na miasto! Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja